Typy ludzi z second handów

Lubimy buszować po sklepach z używaną odzieżą. Można złowić naprawdę fajne ubrania za niewielką cenę. W dodatku w bardzo dobrym stanie. Takim sklepom towarzyszą często tłumy ludzi wyszukujących okazji. Second handy lubią robić tzw. "przeceny przecen",  wtedy robi się w sklepie jak w ulu. Co za tym idzie? Można spotkać wiele ciekawych osobowości.


1. "Co o tym sądzisz?" - zazwyczaj osobniki spotykane parami. Nie ma nic złego w zasięgnięciu rady u innej osoby, ale jeżeli laska lata co chwilę jak poparzona do drugiej dziewczyny, pokazując każdą bluzkę, jaka wpadnie jej w ręce - to to już nie jest ok.

Przykładowy dialog:
-Co o tym myślisz? Pasuje mi? Jak leży? To mój kolor? - pyta dziewczyna, trzymająca o 2 rozmiary za małą bluzkę w gołębie.
-Jasne! Bierz - to tylko 3 zeta! - odpowiada koleżanka, pakując do wózka już 20 szmatę.

2. Oby mnie nikt nie zobaczył... - tak, takie przypadki są bardzo częste. Kryją się za wieszakami i co chwilę zerkają, czy nie ma żadnego znajomego w pobliżu. Sami powiedzcie, co by było gdyby ktoś zobaczył ją w szmateksie? Skandal!

Takie myślenie jest dziecinne. Kupisz tu rzeczy niekiedy ładniejsze i lepszej jakości niż w sieciówkach. Co z tego, że ktoś je wcześniej nosił? Wypierzesz i będzie ok, a czasami zdarza się, że są prawie nieużywane.

3. Niezadowolona lala - krzywa mina, ubrania dotyka jednym palcem i nic się jej nie podoba. To za jasne to za małe, to wieśniackie. Szkoda tylko, że swoim ubiorem nie rzuca na kolana, ale cóż... Zawsze zastanawia mnie po co ktoś przychodzi do takich sklepów z miną męczennika. Ok, czasami w second handach śmierdzi (wiem co mówię! Do dziś na hasło mojej przyjaciółki "chodźmy do Alexandra" kręci mnie w nosie :D Ale przemogłam się i już mi to nie przeszkadza).

4. Nienażarta zakupoholiczka - ładuje do wózka wszystko jak leci. Nie patrzy na rozmiary, kolory, ubiór adekwatny do pory roku - ważne żeby nabrać pełny wór. Potem przy kasie tworzy się niekończąca kolejka (dobrze jak ubrania są na wagę, wtedy idzie szybciej). Takie osoby zazwyczaj nie przymierzają zebranych łupów (chwała Bogu, bo w przymierzalni spędziłaby pół dnia). Następnie wychodzi ze sklepu obładowana niczym wielbłąd lub Święty Mikołaj.

Może wy wiecie po co komu tyle ubrań? Do palenia w piecu? Mycia podłóg? Ktoś to oddaje na biednych - nie mam pojęcia. Może pazerność? Jakie są wasze przemyślenia na ten temat?

5. Samotny strzelec - to ja jakiś tydzień temu. Takie osoby spokojnie oglądają ubrania i wybierają tylko te, które ich zdaniem będą pasować. Dzięki temu nie ma zbędnych korków w przymierzalniach, a zazwyczaj przy kasach też nie, bo kupują tylko parę rzeczy. Spotkanie takie osoby samotnie (najwyżej wykonujące 1 telefon do przyjaciela o poradę).

6. "To moje! Oddawaj!" - trochę agresywniejsza wersja nienażartej zakupoholiczki. Osobniki tego pokroju są gotowe podbiec do ciebie i wyrwać ci ubranie z ręki, krzycząc, że wcześniej już je dotykali i jest zaklepane.

Tak samo rzecz ma się z przymierzalniami. Brałam kiedyś udział w niecodziennej sytuacji, gdy kotara jednej z przymierzalni była odsłonięta, a na wieszaku wisiały jakieś ciuchy. Pomyślałam, że ktoś po prostu ich nie odniósł, bo to było bardzo popularne w tym sklepie. Jednak po chwili zobaczyłam torebkę na wieszaku i zaczęło mi się coś nie zgadzać. Zanim zdążyłam pomyśleć, łysy dres odchylił kotarę mówiąc: "Zajęte to jest! Nie widzisz, że sobie tam moja dziewczyna powiesiła torebkę?!" Zza typowego Sebixa wychynęła Karyna z kolczykiem w nosie i pępkiem na wierzchu, irytująco żując gumę. Wcięło mnie, zapytałam spokojnie od kiedy to się zajmuje przebieralnie zostawiając w niej torebkę. Chyba tylko po to, by ktoś ją zajebał. Sebek odburknął tylko, a ja ich pozdrowiłam, wyszłam z kabiny i życzyłam powodzenia w życiu.
Tragedia.

7. Śmierdzące żule - często spotykane. Ja rozumiem, że nie stać kogoś na nowe ciuchy i ubiera się w second handzie. Ale żeby od razu jebać niemiłosiernie? Zazwyczaj są to kobiety (serio!), często matka z córką (tak wynika z moich obserwacji). Brak zębów, wylewające się boczki zza za małych dżinsów i co drugie słowo to "kurwa".

-Kurwa Karyna patrz jaka kurwa fajna spódnica prima sort.
-Kurwa matka chcesz żebym jak dziwka wyglądała?!

I tego typu dialogi. Na fajki ich oczywiście stać, tak więc nie współczuję im niczego.

A wy? Jakie typy ludzi spotykacie w takich sklepach? Czy wasze obserwacje pokrywają się z naszymi? Dajcie znać w komentarzach :)




-Antykwariat Marzeń

20 komentarzy:

  1. Ja to samotny strzelec:) mam super ciucholand koło pracy i często tam zaglądam, za grosze kupuje coś dla całej rodziny, ale tylko to co mi wpadnie w.oko i jest tzw. Perełką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam robić zakupy w second handach aczkolwiek nie robie tego zbyt często.
    Taka malutka sugestia, żeby jednak ograniczyć używanie wulgaryzmów, głównie ze względów estetycznych. Ja wiem, że czasami się nie da ale to kwestia wprawy i umiejętności doboru słów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę żeby przez wulgaryzmy nasz wpis ucierpiał jakoś na estetyce. Podane w tym wpisie to były w większości cytaty :) Poza tym dużo świetnych pisarzy używa wulgaryzmów - np. Zafon. Nie chodzi mi o to by kląć jak szewc w co drugim zdaniu, ale po prostu piszemy jak jest, bez zbędnych ozdobników :)

      Usuń
  3. Mój ulubiony typ to "Oby nikt mnie nie zobaczył" ale "Oddawaj, to moje" stanowi dużą konkurencję!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć dziewczyny hahaha rozwaliłeś się całkowicie system tym wpisem bardzo mi się podoba Dawno się tak nie uśmiałam oczywiście to pozytywne komplement i brawo za wpis pełen prawdy Jeśli chodzi o mnie to od kilku lat samotnie buszuje po ciucholandzie ale kilka lat temu wstecz chodziłam na zakupy ze swoją przyjaciółką Agnieszką Pozdrawiam was kobitki bardzo serdecznie i życzę przyjemnej nocy czekam na kolejne wpisy 🙋


    💁 odnowionaja.blogspot.com

    Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .

    Pozdrawiam serdecznie Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja to zdecydowanie numer 5. Super wpis, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż że mnie to samotny strzelec jeśli już jestem w second-handzie. Rzadko tam bywam, bo jak mam kupić coś za 10 zł w takim sklepie wolę się przejść na promocję do new yorkera czy h&m i mam nowe ;) rzadko udaje mi się upolować coś fajnego za grosze. Może po prostu nie umiem szukać :) ale chylę czoła przed Tymi, którym się udaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też nie chodzimy codziennie, ale mamy takie miejsca gdzie naprawdę warto :)

      Usuń
  7. hahah ja też spotkałam się z większościami typów w lumpeksach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wycieczka do lumpeksu to tak naprawdę wielka przygoda :D

      Usuń
  8. Ja jestem wzrokowcem, jeżeli od razu coś mi się spodoba od razu kupuję, czasem nawet nie muszę mierzyć wszystkiego. Nie lubię długo się zastanawiać nad kupowaniem, a tym bardziej spędzać długie godziny w shoppingu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak muszę przymierzyć :D często zdarzało mi się, że to co super wyglądało na wieszaku na mnie już niekoniecznie ;)

      Usuń
  9. W second hand czasem można coś fajnego znaleźć, a co do ludzi to są tam różni. Uważam, że powinno się tam chodzić z myślą, że chce się coś obejrzeć, kupić i nie traktować, że kupno w takim miejscu, to coś złego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 100% się z Tobą zgadzam. Kiedyś ludzie wstydzili się chodzić do second handu ale teraz już chyba mało kto ma takie podejście :)

      Usuń
  10. ja kiedyś namiętnie chodziłam do second ciuchów ale teraz nie mam czasu:D zawsze byłam szybkim szperaczem:D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Antykwariat Marzeń , Blogger